Kliknij tutaj --> ⛈️ w roli głównej michał żebrowski

mgr inż. Chemii Medycznej. phD student, Organic Synthesis, Stereochemistry. Wyświetl profil użytkownika Michał Żebrowski na LinkedIn, największej sieci zawodowej na świecie. Michał Żebrowski ma 1 stanowisko w swoim profilu. Zobacz pełny profil użytkownika Michał Żebrowski i odkryj jego/jej kontakty oraz stanowiska w podobnych firmach. W roli głównej: Tomasz Raczek (13/17) - opis, recenzje, zdjęcia, zwiastuny i terminy emisji w TV. Magda Mołek rozmawia z Tomaszem Raczkiem, krytykiem filmowym, wydawcą, publicystą, o głośnym wywiadzie, w którym przyznał się do orientacji homoseksualnej. Także o kulisach świata filmu. Michał Żebrowski (Q1930601) From Wikidata. Jump to navigation Jump to search. Polish actor. Michal Zebrowski; edit. Language Label Description Also known as; English: Michał Żebrowski wraca na plan "Na dobre i na złe". Widzowie na początku nie polubili narcystycznego prof. Falkowicza, jednak z czasem okazało się, że nawet i były dyrektor szpitala w Wkrótce premiera debiutu reżyserskiego Andrzeja Seweryna "Kto nigdy nie żył". Główną rolę - księdza, u którego wykryto wirus HIV - zagrał w filmie Michał Żebrowski. Popularny aktor opowiada DZIENNIKOWI o pracy na planie i wyzwaniach, jakie wiązały się z tą rolą. Les Meilleurs Site De Rencontre 100 Gratuit. W roli głównej: Michał Żebrowski (1/8) TVN Style - 2022-06-09 02:50 talk-show Prezenterka Magda Mołek rozmawia ze znanymi osobami. Podczas wywiadu goście odsłaniają przed widzami intymne sprawy. Każdy odcinek to wnikliwa analiza czyjegoś życia. Prowadząca pyta o ważne chwile i wydarzenia, które zmieniły losy jej rozmówców. Spotkania są ilustrowane zdjęciami z rodzinnego albumu oraz innymi archiwaliami. Widzowie znają Michała Żebrowskiego jako Wiedźmina i Skrzetuskiego. Spełnia się też jako dyrektor jednego z warszawskich teatrów. Dotąd niechętnie mówił o swojej prywatności, ale czas spędzony w show-biznesie sprawił, że Michał nabrał dystansu do siebie. Nie zaprzecza - nagła popularność uderzyła mu do głowy. Magdzie wyzna, że w dzieciństwie miał problemy z nauką, a aktorem został, bo sukcesy odnosił tylko na konkursach recytatorskich. wstecz Michałowi Żebrowskiemu rozpoznawalność przyniosły role w takich filmach, jak: „Pan Tadeusz”, „Wiedźmin”, czy „Ogniem i mieczem”. Dzięki tym rolom stał się jednym z najbardziej cenionych i najpopularniejszych polskich aktorów. Z sukcesem, występuje również na deskach teatralnych. Od dekady artystyczne ambicje łączy z biznesem, prowadząc razem z Eugeniuszem Korinem prywatny Teatr Szczęśliwy mąż, tata, aktor - pisze Maciej Łukomski na stronie Wychował się w Warszawie, w okolicach Starówki. Lubił się bić z kolegami i rozrabiać w szkole. W latach 80., będąc małym chłopcem z kumplami chodził pod Hotel Victoria i wyciągał ze śmietników opakowania po zagranicznych papierosach… A wieczorami czytał książki o kowbojach i zawodzie aktora marzył od małego. Nie chciał zostać lekarzem tak jak jego mama. W szkole był kiepski z przedmiotów ścisłych, ale za to dobry z języka polskiego. Uczęszczał na zajęcia szkolnego kółka recytatorskiego i wygrywał konkursy recytatorskie. Jego najlepszym kumplem w podstawówce był Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, z którym przez osiem lat Żebrowski siedział w jednej ławce. Ich młodzieńcza przyjaźń przetrwała do dzisiaj. Po ukończeniu szkoły podstawowej Michał dostał się do prestiżowego Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Reja w miał osiemnaście lat opuścił dom i postanowił się usamodzielnić. Pracował w fabryce amunicji i na myjni samochodowej. Wiercił też młotem udarowym dziury w elewacji Domów Towarowych ŻEBROWSKI - AKTORW 1991 roku dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie (dzisiaj Akademia Teatralna). To był mocny rocznik. Na roku z Michałem Żebrowskim była Agnieszka Krukówna, Piotr Adamczyk i Jacek Rozenek. Do dzisiaj ich rocznik wspomina się jako legendarny, bo jako pierwsi w historii PWST całym rokiem zbuntowali się przeciwko fuksówce, która trwała cały aktora uczył się na studiach pod okiem wybitnych osobowości polskiego teatru – Anny Seniuk, Zbigniewa Zapasiewicza i Gustawa Holoubka. Na studiach poczuł, że wreszcie jest we właściwym miejscu. Michał Żebrowski tak się zatracił w nauce zawodu aktora, że przez cztery lata… nie był w szkolnym debiutem scenicznym była rola Jimmy’ego Portera w dyplomowym spektaklu „Miłość i gniew” Johna Osborne’a w reżyserii Mariusza Benoit. Za swój debiut teatralny oraz rolę Posła Parysów w spektaklu „Odprawa posłów greckich” i występ w przedstawieniu „Opowiastki o Panu Cogito”, aktor zdobył trzy najważniejsze nagrody na XIII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi 95′.Dyplomowy spektakl „Miłość i Gniew” przez dłuższy czas był grany na małej scenie warszawskiego Teatru Powszechnego. W tym czasie aktor został również etatowym aktorem tej sceny. W Teatrze Powszechnym Żebrowski zagrał zaledwie dwie role: Poety w „Weselu” i role Zachariasza Moirrona w spektaklu „Zmowa Świętoszków”. Po roku pobytu w Teatrze Powszechnym, aktor zrezygnował z był dyżurnym odtwórcą postaci bohaterów narodowych. Będąc na trzecim roku studiów aktor zagrał tytułową rolę w telewizyjnym spektaklu „Kordian” Juliusza Słowackiego w reżyserii Jana Englerta. Rola Michała Żebrowskiego zachwyciła krytyków. Sukcesem aktora okazała się również – trzy lata później – kreacja Gustawa-Konrada w telewizyjnym spektaklu „Dziady” w reżyserii Jana ŻEBROWSKI - GWIAZDAW filmie zadebiutował zaraz po szkole rolą robotnika w obrazie Filipa Bajona „Poznań 56”. W 1999 roku aktor zagrał postać Jana Skrzetuskiego w „Ogniem i mieczem” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Film przyciągnął do kin 7,5 milionów widzów, a Michał Żebrowski z dnia na dzień stał się gwiazdą, która rozkochuje w sobie rzesze kobiet. Aktor w jednym z wywiadów przyznał, że bardzo chciał zagrać Jana Skrzetuskiego, bo "to ciekawa osobowość, duże wyzwanie aktorskie" - mówił. Za rolę w tym filmie otrzymał nominację do nagrody Orła w kategorii najlepsza główna rola roku po premierze „Ogniem i mieczem”, na ekrany polskich kin wszedł „Pan Tadeusz” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Michał Żebrowski zagrał w filmie rolę Tadeusza Soplicy, która zdobyła przychylność krytyków i ważną rolą w filmowym dorobku aktora była kreacja w filmie fantasy „Wiedźmin”. Aktor przygotowując się do roli Geralta, aż do rozpoczęcia zdjęć, poświęcał się codziennemu siedmiogodzinnemu treningowi pojawił się również w filmie Romana Polańskiego „Pianista”. Zagrał również w filmach czeskich, rosyjskich i słowackich. Uznanie krytyki oraz nagrodę Złota Kaczka przyniosła mu rola Wojciecha Winklera w psychologicznym dramacie Magdaleny Piekorz „Pręgi”. Niezwykłym wyzwaniem aktorskim dla niego, była rola w filmie Andrzeja Seweryna „Kto nigdy nie żył…”. Aktor wcielił się w postać księdza Jana, który stał się nosicielem wirusa Seweryn ponownie zaprosił go do współpracy, dwa lata później, powierzając mu tytułową rolę w reżyserowanym przez siebie spektaklu „Ryszard II” na scenie Teatru Narodowego. Przedstawienie zostało chłodno przyjęte przez krytykę i szybko zeszło z styczniu 2005 roku na scenie Teatru Studio odbyła się premiera spektaklu „Doktor Haust” – pierwszego monodramu, i jak dotąd jedynego w karierze Michała Żebrowskiego, napisanego specjalnie dla aktora przez Wojciecha Kuczoka, autora scenariusza „Pręg”. Aktor sam szukał sponsorów na ten spektakl. Wiele lat czekał na taką rolę. Żebrowski wcielił się w spektaklu w postać alkoholika terapeuty. Michał świetnie sobie z tą rolą ŻEBROWSKI - DYREKTOR TEATRURolami króla Ryszarda II i występem w monodramie, aktor po siedmioletniej przerwie wrócił na deski teatru. W jednym z wywiadów przed premierą monodramu mówił, że „po zagraniu w tylu filmach, odkrywa teatr na nowo i sprawia mu to wiele przyjemności”. W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że najważniejsze są dla niego występy w 2006 roku Michał Żebrowski zagrał znakomitą rolę Valene Connor w spektaklu „Samotny zachód” w reżyserii Eugeniusza Korina, wybitnego twórcy teatralnego, który przez 13 lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Nowego w Poznaniu. Aktor został również współproducentem sukcesie tej premiery, Eugeniusz Korin i Michał Żebrowski postanowili wyprodukować kolejne spektakle. W 2007 roku na scenie Teatru Komedia odbyła się premiera przedstawienia „Fredro dla dorosłych – Mężów i Żon” z udziałem Michała Żebrowskiego, Konrada Darochy, Jolanty Fraszyńskiej i Joanny Liszowskiej. Spektakl do dziś zagrano pół tysiąca razy. Rok później Eugeniusz Korin i Michał Żebrowski wyprodukowali kolejne przedstawienie „Ucho van Gogha”, który miało swoją premierę w Teatrze wspólnych teatralnych doświadczeniach Ci teatralni twórcy postanowili znaleźć miejsce dla własnego wiele spotkań z urzędnikami, rozmów które kończyły się niedotrzymywaniem obietnic. Po trzech latach bezowocnych poszukiwań Michał Żebrowski umówił się z dyrektorem Pałacu Kultury, żeby negocjować wynajęcie Sali Kongresowej. Wynajęcie Kongresowej okazało się za drogie. Aktor dostał natomiast propozycję od dyrektora, aby ten zobaczył salę konferencyjną na szóstym piętrze PKiN. To był strzał w dziesiątkę!Miesiąc później Eugeniusz Korin i Michał Żebrowski złożyli biznesplan u prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która zgodziła się wydać z budżetu miasta 700 tys. na adaptację sali do potrzeb teatru. Dyrektorzy Teatru zobowiązali się tę kwotę miastu zwrócić w ciągu trzech lat. Dla tego teatru zaryzykowali wszystkie oszczędności. Michał Żebrowski poszedł również na podyplomowe studia zarządzania, żeby lepiej poznać prawa marca 2010 roku premierą legendarnej sztuki „Zagraj to jeszcze raz, sam” Woody Allena zainaugurował działalność nowy prywatny Teatr W jednej z głównych ról wystąpił dziennikarz Kuba Wojewódzki, dla którego występ w tym spektaklu był debiutem scenicznym. Udział w przedstawieniu tego kontrowersyjnego dziennikarza wzbudził duży szum medialny, i sprawił, że bilety na spektakl rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Do dziś przedstawienie cieszy się olbrzymim dekadę w Teatrze odbyło się blisko dwadzieścia premier, w których wzięli udział najwybitniejsi polscy aktorzy, ulubieńcy publiczności. Teatr stał się jedną z czołowych prywatnych scen w kraju i ulubionym teatrem warszawiaków, który rocznie gra czterysta dużą frajdę aktorowi sprawia również wcielanie się w postać „czarnego charakteru” – dr. Falkiewicza w serialu „Na dobre i na złe”.MĄŻ I TATAOd małego ciągnie go do gór. Jako mały chłopiec spędzał wszystkie wakacje na Podhalu. Zapracowany Michał Żebrowski dzieli czas między Warszawą a Podhalem, gdzie jest właścicielem gospodarstwa rolnego, które sam zbudował. Mieszka tam z był singlem. Ożenił się dopiero w wieku 37 lat. Swoją przyszłą żonę poznał, gdy Aleksandra, jako młoda studentka udzielała aktorowi przez miesiąc lekcji języka angielskiego. Miała wówczas 18 lat, chłopaka i nie była zainteresowana zalotami aktora. Spotkali się ponownie trzy lata później, na rodzinnej imprezie. Po miesiącu podjęli decyzję o zaręczynach i czerwca 2009 roku Michał Żebrowski poślubił piętnaście lat młodszą partnerkę Aleksandrę Adamczyk. Wkrótce na świat przyszedł ich syn Franciszek, a trzy lata później syn Henryk. W sierpniu tego roku para doczekała się kolejnego potomka – syna Feliksa.„Ojcostwo to wyjątkowe doświadczenie, które zmienia człowieka. Trudno wyrazić, jakie to uczucie, gdy wracasz do domu po całym dniu pracy, zmęczony, a tu biegnie do ciebie maluch, krzycząc z radości” – mówił w pasjonuję się architekturą oraz kulturą polskich Tatr. Gdyby nie został aktorem, pewnie byłby architektem. Uwielbia sport. W młodości grał w piłkę nożną, teraz trenuje boks. Uważa, że mocne pięści nie muszą stać w sprzeczności z romantyczną duszą. Bo aktor czuje się romantykiem. Nie wierzy w horoskopy, ale jest przesądny. Wzrusza się na filmach. Jego aktorskim mistrzem jest Anthony aktor ma trudny czas. Aktor razem z Eugeniuszem Korinem walczą o utrzymanie Teatru który z powodu pandemii od wielu miesięcy nie gra i nie przynosi dochodów, a koszty wynajmu, pensje itd. trzeba co miesiąc uregulować. Na szczęście w trudnych chwilach może liczyć na rodzinę i Żebrowski ciężką pracą odniósł zawodowy i prywatny sukces. Ma szczęśliwą rodzinę. Zrealizował marzenia życia: zbudował dom w górach i założył własny teatr. Szczęściarz... Michał Żebrowski o "Wiedźminie" na Netflixie: "Już nie uczmy ich robić filmów! Kuzyna mógłbym pyknąć, ale Wiedźmina..." Hitowa postać stworzona przez Andrzeja Sapkowskiego, tytułowy Wiedźmin, okazał się jedną z najpopularniejszą postaci science-fiction nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie! Pomysł z Wiedźminem spodobał się na tyle, że w 2001 roku powstał film z Michałem Żebrowskim w roli głównej. Sam film został określony raczej (a może jednak zdecydowanie?) klapą - ranking na Filmwebie też jest dla niego bezlitosny - ocena 3,9/10 raczej się nie podniesie... Potem na szczęście "Wiedźmin" został odczarowany i triumfy święciła gra z tytułowym Geraltem autorstwa polskiego studia CD Projekt, która stała się hitem ogólnoświatowym - szczególnie trzecia część "Dziki Gon". Zobacz też: Słynny aktor Mads Mikkelsen zastąpi Michała Żebrowskiego w roli Wiedźmina? Zdradził tylko nam! Teraz historią Sapkowskiego zainteresował się Netflix, który jak dobrze wiemy, jeśli za coś się bierze, to robi to dobrze. Powtórzmy, naprawdę robi to dobrze. Kto powinien zagrać głównego bohatera? Michael Fassbender, Tom Hiddleston, a może Tom Hardy? O odpowiedź poprosiliśmy samego Michała Żebrowskiego, który dość przewrotnie odpowiedział nam na to pytanie. Posłuchajcie sami! Więcej: Michał Żebrowski myślał kiedyś o monodramie z Anią Przybylską. A jest szansa na sztukę o niej? Kto zagra kultową postać? East News Michał Żebrowski o swoich typach. 0 A A Afterfall: InSanity Michał Żebrowski użyczy głosu głównemu bohaterowi nowej polskiej gry, czyli Afterfall: InSanity. Szanowny Czytelniku! Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock). Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego. Kliknij tutaj, aby zaakceptować Michała Żebrowskiego przedstawiać raczej nie trzeba, bo lista jego ról filmowych i teatralnych jest naprawdę długa. Tym razem czeka go jednak inne zadanie: wcieli się w psychiatrę Alberta Tokaja. Tokaj to główny bohater polskiej gry Afterfall: Insanity. Ta produkcja - pod różnymi tytułami - powstaje już od lat; dawno, dawno temu miała być polskim Falloutem. Potem główne założenia się zmieniały – więcej o historii całego projektu przeczytacie TUTAJ, ale ostatecznie gra jest już w końcowej fazie produkcji. Akcja gry toczy się w zniszczonej wojną nuklearną Polsce. Albert Tokaj podejmuje desperacką próbę ocalenia zarówno siebie i innych rezydentów schronu "Chwała”. Przedzierając się przez to, co pozostało po nuklearnej zagładzie, próbuje przede wszystkim przetrwać. Przetrwać spotkania z mutantami, gangami i ogólnie rzecz biorąc, niezbyt miłymi ludźmi. A na dodatek musi się jeszcze uchronić przed wirusem atakującym umysły. Całą produkcję można w największym skrócie określić jako połączenie horroru i gry akcji, a prezentuje się ona tak: Premiera gry Afterfall: InSanity (na razie tylko na PC): 25 listopada. Pierwsza strona Dziennika Wschodniego z 4 sierpnia 2022 r. MŚ U-20 w lekkiej atletyce: Wiktoria Oko z Wisły Puławy w finale! Od poniedziałku w kolumbijskim Cali odbywają się lekkoatletyczne mistrzostwa świata do lat 20. Jedną z zawodniczek, która znalazła się w kadrze Biało-Czerwonych jest Wiktoria Oko. Zawodniczka Wisły Puławy pokazała się już z bardzo dobrej strony. W środę późnym wieczorem wywalczyła awans do finału w biegu na 400 metrów przez płotki. Jedno z najważniejszych miejsc w historii Zamościa. Rotunda zmienia się kawałek po kawałku Duży, wart kilka milionów złotych remont zakończył się w zeszłym roku, ale Rotunda Zamojska to obiekt, który przez lata będzie jeszcze wymagał nakładów finansowych. W najbliższym czasie mają się rozpocząć kolejne prace. Kto by się tym przejmował, czyli... Lublin wita turystów Nieaktualny od miesięcy schemat tymczasowej lokalizacji przystanków wita wychodzących z lubelskiego Dworca Głównego PKP. A w pobliskiej gablocie wisi cennik biletów... sprzed dwóch podwyżek. Zwrócił na to uwagę nasz Czytelnik. Tutaj inflacja nie straszy klientów? Ceny na targowisku W środę klientów na puławskim targowisku nie brakowało. W dobrej cenie można było dostać ziemniaki, czosnek i rzodkiewkę. 318 nowych spraw skrzywdzonych dzieci. Kościół nie chce udostępnić dokumentów Z najnowszego raportu na temat pedofilii wynika, że większość sprawców to osoby niespokrewnione z małoletnimi ofiarami. To nauczyciele, trenerzy i duchowni. 107 lat temu była tu wielka bitwa. Marsz wyruszył z Lublina XX Marsz Szlakiem Legionów Józefa Piłsudskiego wyruszył w środę 3 sierpnia z Lublina. Piłsudczycy upamiętnili nim 107. rocznicę bitwy pod Jastkowem. Dziennik Wschodni trafił do kapsuły na kościelnej wieży. Czekamy na czytelników z XXIII wieku Egzemplarz Dziennika Wschodniego trafił do kapsuły czasu i czeka w kopule kościelnej wieży w Janowie Lubelskim na odkrywców. Przesłania do przyszłych pokoleń to w kościele pw. św. Jana Chrzciciela tradycja. Podczas trwających prac konserwatorskich znaleziono listy pisane w 1852 i 1912 roku. Serce od świni, skóra z drukarki 3D Udało się już wyhodować nerkę, która w modelu zwierzęcym produkowała mocz. Już dawna hoduje się skórę, którą rutynowo wykorzystuje się przy poparzeniach – mówi transplantolog prof. dr hab Zbigniew Włodarczyk. Bankierzy "byli nastawieni na bezwzględny zysk". Milionowe straty klientów z Lublina Przez lata odkładali pieniądze. Zainwestowali je w obligacje, przekonywani przez doradców znanego banku, że to pewna inwestycja. Ale taka w rzeczywistości nie była. W lubelskim odprysku „afery GetBack” poszkodowanych jest 165 osób. Niektórzy stracili prawdziwe fortuny. Nowe kolumbarium powstanie w Lublinie. Wiadomo ile ma kosztować Nie mniej niż 553 tys. zł będzie kosztować miasto budowa pierwszej części kolumbarium na cmentarzu na Majdanku. W obiekcie ma się znaleźć 288 nisz na urny z prochami. Będą też ławeczki, na których będzie można przysiąść i powspominać bliskich. Literki ważne dla uczelni. Te kierunki studiów w Lublinie oceniono najwyżej Im wyższa ocena, tym większe pieniądze i możliwości badawcze. Ministerstwo Edukacji i Nauki ogłosiło wyniki ewaluacji jakości działalności naukowej. Lubelskie uczelnie nie mają powodów do narzekań, choć w kilku przypadkach można spodziewać się odwołań od decyzji resortu. Lewica w Puławach: Dodatki na ogrzewanie dla każdego Politycy Lewicy i Partii Razem w środę spotkali się z mieszkańcami Dęblina i Puław. Na targowisku apelowali do rządu o rozszerzenie wsparcia finansowego o gospodarstwa używające innych źródeł opału, niż węgiel. Wymiana roślin w Puławach W sobotę, 6 sierpnia na Placu Chopina w Puławach będzie można wziąć udział w wymianie roślin. Organizatorzy zapraszają w godz. 10-15. W Kazimierzu Dolnym straszy działka po „Esterce”. Jest szansa na zmianę Władze rozważają wymianę działek pomiędzy miastem, a właścicielem terenu po „Esterce”. Za oddanie terenu pomiędzy ul. Plebanka, a Cmentarną, przedsiębiorca miałby otrzymać dodatkowe grunty przy ul. Krzywe Koło. Romantyczny bohater lat 90. i etatowy odtwórca ról lekturowych herosów. Dziś mówi o profesjonalnej rozrywce i komercyjnym powołaniu teatru. Wkrótce zobaczymy go w rosyjskiej superprodukcji „1612”. Michał Żebrowski ma w naszym show-biznesie specjalny status. Z jednej strony popularnością dorównuje telenowelowym gwiazdkom, choć w telenowelach programowo nie występuje. Jako odtwórca ról Jana Skrzetuskiego i pana Tadeusza stał się ulubieńcem kolorowych magazynów, zdobywcą tytułu Najpiękniejszego Polaka 2004 r. pisma „Viva!”. Z drugiej – sprawia wrażenie, że nie interesuje go popularność dla niej samej, a raczej używa mediów i rozpoznawalności, którą dają okładki i rozkładówki, do wyższych celów. Skargę jednej z dziennikarek, że dwukrotnie odmówił jej wywiadu, skwitował stwierdzeniem, że dzięki temu jest dla niej cenniejszy. Do innej sam zgłosił się z propozycją wywiadu, gdy zbliżała się premiera jego kolejnego spektaklu, bo „szkoda byłoby, gdyby wartościowa rzecz przepadła z braku reklamy”. Lubi powtarzać, że jest z pokolenia, które jedną nogą tkwi w komunizmie, drugą już w kapitalizmie. I za pomocą metod współczesnego marketingu kreuje się na wyznawcę konserwatywnych wartości, tak w życiu, jak i w sztuce. „Teatr, który tworzymy, jest powrotem do pełnego poszanowania tekstu. Można oczywiście biegać nago po scenie, można używać rynsztokowego słownictwa, ale najpierw trzeba sobie postawić pytanie, czemu to ma służyć. Mnie taki teatr nie interesuje” – deklarował przy okazji występu w „Ryszardzie II” w reżyserii Andrzeja Seweryna. Za to chętnie wpisuje się w ciąg tradycji dawnego teatru, a swoich szkolnych profesorów: Gustawa Holoubka, Zbigniewa Zapasiewicza, Annę Seniuk, Mariusza Benoit, tytułuje mistrzami. I z uporem obstaje przy archaicznie brzmiących w dobie tańców na lodzie wartościach – profesjonalizmie i skromności. Warszawiak z Krakowskiego Przedmieścia. Dziadek był posłem na Sejm II RP z ramienia Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji i członkiem Rady Jedności Narodowej. Jako jeden z przywódców Polskiego Państwa Podziemnego został skazany w pokazowym procesie szesnastu. Jego wnuk jest sztywny, konkretny i do bólu pryncypialny. Taki „chłopak retro”. Po korytarzach Akademii Teatralnej dotąd krążą legendy o jego pracowitości. Podobno zmuszał panie woźne do wcześniejszego otwierania szkoły, ponoć nigdy nie był w bufecie pani Joli, bo nie było czasu na jedzenie. – Kto dziś uwierzy, że kiedy przyszedł do szkoły, nie było go słychać z dwóch metrów? – uśmiecha się Mariusz Benoit. – Całymi dniami ćwiczył dykcję i impostację głosu. Był tytanem pracy. Zbigniew Zapasiewicz dodaje: – Próbował wszystko do końca zrozumieć. Był wręcz namolny w wyciąganiu od nas, profesorów, wszelkiego rodzaju informacji. Posuwał się do tego, że chodził za nami po korytarzach, pytał, wyciągał na rozmowy. W pierwszym okresie nawet notował nasze wypowiedzi, co było dosyć zabawne. Jan Englert zaś wspominał: „Co roku ogłaszałem studentom gotowość do indywidualnej pracy nad Kordianem. Żebrowski jako jedyny potraktował tę propozycję poważnie”. Przez cztery lata nasiąkał opowieściami o legendarnych kreacjach aktorskich Łomnickiego, Holoubka, anegdotami z czasów świetności najlepszych polskich scen dramatycznych: Dramatycznego z czasów dyrekcji Holoubka, Współczesnego za rządów Erwina Axera, Powszechnego Zygmunta Hübnera czy Ateneum Janusza Warmińskiego. Wybitni dyrektorzy, zgrane zespoły, wielka literatura, miłość widowni. Tak naładowany wystąpił w roli Jimmy’ego Portera w wyreżyserowanej przez Mariusza Benoit dyplomowej „Miłości i gniewie” Johna Osborne’a. To był pierwszy z całej serii dość podobnych bohaterów, w graniu których się później wyspecjalizuje: nieprzyjemnych, ironicznych, głęboko schowanych w sobie wrażliwców. Sfrustrowany, zbuntowany przeciw życiu, które nie dorasta do jego aspiracji, charyzmatyczny – rolę Żebrowskiego zgodnie okrzyknięto najlepszym aktorskim debiutem od czasu wejścia na scenę Jana Frycza. Na spektakl grany w Teatrze Powszechnym (potem przeniesiony do Teatru Telewizji) waliły tłumy. Szybko się jednak okazało, że teatralna rzeczywistość połowy lat 90. nie ma wiele wspólnego z opowieściami profesorów. W Powszechnym, gdzie na etacie wytrzymał sezon, po dyrekcji Hübnera zostały pięknie brzmiące hasła i legenda teatru inteligenckiego, zaangażowanego politycznie, na scenie zaś aktorskie gwiazdy rozpaczliwie próbowały przyciągnąć odpływającą przed telewizory publiczność bulwarowym repertuarem. Podobnie rzecz miała się z inną legendarną sceną – prowadzonym przez Holoubka Ateneum, gdzie Żebrowski wystąpił gościnnie w nudnym, nijakim „Zmierzchu długiego dnia” O’Neilla w reż. Waldemara Śmigasiewicza. Spektakl dał się zapamiętać wyłącznie dlatego, że Żebrowski grał Jamesa Tyrone’a, współczesnego chłopaka, w jeansowych ogrodniczkach, z fryzurą i wąsami Jana Skrzetuskiego. Wtedy już stawiał na kino. Zbigniew Zapasiewicz widzi to następująco: – W momencie, kiedy skończył szkołę, zaczął się rozwój rynku aktorskiego, pojawiły się te wszystkie zajęcia, które przynoszą aktorowi większe niż teatr korzyści: finansowe, medialne, popularność. Michał temu uległ. Nie mam o to do niego pretensji, chociaż miałem nadzieję, że wiedza, którą mu przez cztery lata przekazywaliśmy, jest rodzajem inwestycji w człowieka, który się w przyszłości zajmie teatrem, poniesie tradycję teatru, z jego etyką, dyscypliną i mentalnością dalej. Życie było silniejsze. Żebrowski zaś tak: – Grałem na większości warszawskich scen i podskórnie czułem, że teatr zespołowy to już martwy system. Powinny istnieć dwa, trzy teatry utrzymywane z pieniędzy podatników. Zaś w całej reszcie ryzyko finansowe i artystyczne przedsięwzięć powinni brać na siebie twórcy przedstawień. Uważam, że to uczciwsze, niż robić byle jak za państwowe pieniądze. Etatowy kostiumowy Znamienne, że Kordiana i Gustawa-Konrada – role niegdyś kluczowe dla każdego aktora, w spektaklach, bez których jeszcze kilka lat wcześniej nie mógł się obyć żaden szanujący się teatr, Żebrowski zagrał nie na teatralnych deskach, ale przed kamerą w Teatrze Telewizji. Tu, a także w ekranizacjach lektur mógł się wreszcie w pełni wykazać umiejętnościami, które nabył podczas zajęć ze Zbigniewem Zapasiewiczem: doskonałą dykcją i perfekcyjną deklamacją, umiejętnością także fizycznego przeobrażenia się w graną postać. Postawny i przystojny, do kolejnych ról filmowych z przyjemnością się pobrzydzał, tył i chudnął, zapuszczał albo golił włosy, wąsy i brodę. Przełamał strach przed końmi, trenował boks, szermierkę i aikido. Zawsze z pełnym poświęceniem, na sto procent. W Teatrze Telewizji przekonująco grał kolejnych nieprzyjemnych i skomplikowanych: polskiego Hamleta, czyli Szczęsnego w „Horsztyńskim” Słowackiego, Lorda Jima, Molierowskiego Tartuffe’a w inscenizacji Andrzeja Seweryna i Łukasza w „Adwokacie i różach” Szaniawskiego w reż. Jana Englerta. W lekturowych superprodukcjach z sukcesem ożywiał papierowych bohaterów. Po „Ogniem i mieczem” zachwytom nad Żebrowskim nie było końca. – Bardzo utalentowany, bardzo pracowity, niesłychanie poważnie traktuje swój zawód i role – orzeka Jerzy Hoffman. – Początkowo brakowało mu lekkości, jakiegoś dystansu, cechowała go niesłychana powaga. Ale zwalczył to, przełamał i dziś to pełnowartościowy, wybitny aktor, który z każdej roli, dającej minimalne szanse, zrobi majstersztyk. Publiczność do tego stopnia zżyła się z myślą, że bohatera każdej naszej lektury narodowej gra Żebrowski, że gdy Filip Bajon podjął się realizacji „Przedwiośnia”, poczuł się w obowiązku ogłosić w prasie, że wbrew społecznym oczekiwaniom Cezarego Baryki nie zagra Żebrowski, tylko młodszy o dekadę Mateusz Damięcki. Dziś, tak jak dla całych pokoleń Polaków Michał Wołodyjowski ma rysy Tadeusza Łomnickiego, Azja Tuhajbejowicz i Kmicic – Daniela Olbrychskiego, tak Skrzetuski – zaciśnięte usta i błyszczące oczy Żebrowskiego. Aktor stał się etatowym odtwórcą ról kostiumowych. Jednak schematyzm scenariuszy kolejnych superprodukcji powodował, że jego role stawały się coraz odleglejszym echem Skrzetuskiego, zbiorem zamglonych spojrzeń i zaciętych ust. Po przerwie powrotem do konia i miecza jest rola hetmana Kibowskiego alias Obwisłowąsego, owładniętego żądzą władzy i miłością do córki cara Borysa Godunowa w „1612” – rosyjskiej superprodukcji Nikity Michałkowa. Powrót do przyszłości Kres papierowym, baśniowym rolom miał położyć występ w filmie Andrzeja Seweryna „Kto nigdy nie żył...” w roli księdza Jana, który opiekując się chorym na AIDS dzieckiem w Afryce, zaraża się wirusem HIV. Nie udało się. Porażką okazała się także kolejna współpraca z Sewerynem – wystawiony w Teatrze Narodowym „Ryszard II”. Skończyło się operową sztampą, pełną patosu i nudy. Wszystko to spowodowało, że Żebrowski szukał roli współczesnej, bohatera swojej epoki. Aktorskie odrodzenie nastąpiło w 2004 r. wraz z rolą Wojtka – ofiary ojca o ciężkiej ręce – w wyreżyserowanych przez Magdalenę Piekorz na podstawie prozy Wojciecha Kuczoka „Pręgach”. Piekorz wspomina, z jaką pasją Żebrowski rzucił się w ten projekt: próby stolikowe, podczas których analizowali motywacje bohaterów, trwały od rana do wieczora, po czym w nocy Żebrowski dzwonił do reżyserki i zadawał kolejne pytania. „Pręgi” zwyciężyły na festiwalu w Gdyni, zaś zawiązana przy okazji filmu ekipa kontynuowała współpracę, rok później dając teatralną premierę – monodram „Dr Haust”. Żebrowski sam pozyskał część środków na produkcję spektaklu, w którym znów zagrał nieprzyjemnego faceta: psychoanalityka, alkoholika, zżeranego przez miłość do żony, która go zostawiła. Mocno przerysowana, oparta na grymasach i minach rola nie znalazła poklasku u krytyków, za to spodobała się widzom i wkrótce z małej sceny Teatru Studio spektakl przeniesiono na dużą. Zaś ekipa „Pręg” kontynuuje współpracę, wkrótce do kin wchodzi ich trzeci wspólny projekt: „Senność”. Żebrowski zawsze miał skłonność do wyszukiwania sobie mistrzów i naśladowania ich w sposobie patrzenia na sztukę, a nawet wypowiadania się. Najpierw był Zbigniew Zapasiewicz, później Andrzej Seweryn, teraz Eugeniusz Korin – wieloletni dyrektor poznańskiego Nowego, specjalista od spektakli rysowanych mocną kreską i uwspółcześnianych wersji klasyki. Ale może kolejność była inna? – Wychowałem się na teatrze Eugeniusza Korina – zdradza Żebrowski. – Jako licealista jeździłem na jego premiery do Poznania. Wystawił 60 sztuk, z których przynajmniej połowa to hity grane przez wiele lat przy kompletach na widowni. On doskonale wie, co trzeba zrobić, żeby publiczność w odpowiednich momentach się zaśmiała, wzruszyła czy rozpłakała. Warsztat reżyserski łączy z umiejętnością stworzenia aktorowi pola do pokazania swoich umiejętności, pomaga mu w rozwoju. To reżyser, wizjoner i pedagog w jednym. Dlatego gdy po sukcesie „Doktora Hausta” Żebrowski postanowił pójść za ciosem, nie czekać na propozycje, tylko samemu produkować własne spektakle, skończył podyplomowe zarządzanie i zwrócił się z propozycją współpracy właśnie do Korina. Po grecku, czyli komercja Pierwszą wspólną produkcją był rozgrywany w estetyce sitcomu „Samotny Zachód” niezwykle w Polsce popularnego Martina McDonagha. Żebrowski wcielił się w postać chciwego, pedantycznego do obłędu Valene’a, prezentując w tej roli cały wachlarz min i tików. Następna była współczesna przeróbka „Męża i żony” Fredry, grana w Teatrze Komedia, zatytułowana „Fredro dla dorosłych mężów i żon”. „Zapraszam wszystkich tych, którzy lubią komedie z odcieniem erotycznym, cenią solidne rzemiosło aktorskie. Chcą się w teatrze dobrze bawić i wzruszać” – reklamował spektakl aktor i producent w jednym. „Gala” zaś z zachwytem pisała o kształtach rozbierającej się na scenie Joanny Liszowskiej. Bilety trzeba zamawiać z dużym wyprzedzeniem. W październiku w Teatrze Bajka premiera sztuki „Ucho Van Gogha” Freda Apke, gdzie obok Żebrowskiego wystąpią Jolanta Fraszyńska i Piotr Machalica. Reklamowana jest jako tragikomedia o parze nieszczęśliwie zakochanych czterdziestolatków z sarabandą Bacha na wiolonczeli w tle. – Teatr, gdy nie jest komercyjny, przeczy swojej istocie. Starożytni Grecy nie po to wykuwali w skałach amfiteatry na kilkadziesiąt tysięcy widzów, żeby w nich grać spektakle dla kilku osób – przekonuje Żebrowski. I z tym hasłem przymierza się do założenia własnego teatru. Powiela tym samym gest innych gwiazd tradycyjnego teatru z Krystyną Jandą i Emilianem Kamińskim na czele, którzy także nie mają ochoty z jednej strony podporządkowywać się repertuarowym wyborom kiepskich albo nieodpowiadających im estetycznie reżyserów, z drugiej zaś nie chcą ciągnąć dalej fikcji teatru zespołowego, w którym aktorzy są na etatach, ale grają wszędzie, tylko nie na macierzystych deskach. Przepis na sukces wszyscy mają ten sam: współczesne sztuki w idealnych proporcjach łączące śmiech i łzy lub podrasowana klasyka, wyraziści bohaterowie, wyraziste środki aktorskie i gwiazdorska obsada. Profesjonalnie wykonana rozrywka. Niby nie brzmi to źle, ale jednak trochę robi się smutno, bo gdy za rozrywkę biorą się najlepsi, to kto zajmie się sztuką? „Marzenie mam takie, żeby w moim teatrze na dwudziestolecie śmierci Tadeusza Łomnickiego Eugeniusz Korin wyreżyserował »Króla Leara« z Andrzejem Sewerynem w roli głównej. Dobrze, żeby tam pojawili się aktorzy wymiaru Stenki, Cieleckiej, Globisza, Peszka. Powinno to być poparte wspaniałym marketingiem i dwadzieścia przedstawień w dniu premiery powinno być sprzedanych” – zwierzał się przed rokiem w jednym z wywiadów. Dziś dodaje: – Moje działania wynikają nie z chęci budowy latyfundium, ale z nieodpartego przekonania, że to, w co wierzę, musi zostać zrealizowane. Ruszamy na jesieni przyszłego roku. Mamy zaplanowane sześć premier w ciągu trzech lat. Repertuar bardzo ambitny. Bardzo chciałoby się w to wierzyć.

w roli głównej michał żebrowski